Oddziaływanie zamieszkiwania na zamkniętym osiedlu na psychikę

Zamknięte osiedla budowane są coraz częściej. Tego rodzaju inwestycje najczęściej wybierane są przez osoby młode i dynamiczne, ludzi uważanych za przedsiębiorczych. Polska w chwili obecnej jest państwem, które posiada – przynajmniej w Europie – największą liczbę zamkniętych osiedli. Warszawa to miasto, w którym znajdziemy ich najwięcej. Ponad cztery lata temu, w trakcie prowadzonych statystyk, naliczono ich ponad 400. W Paryżu znajdziemy trzy takie osiedla, a w Berlinie… tylko jedno.

Polacy chcą mieszkać na strzeżonych osiedlach

Analizując wyniki prowadzonych sond, szczególnie uwidacznia się tendencja do chęci zamieszkania na osiedlu zamkniętym i strzeżonym. Ponad 60 proc. Warszawiaków chce mieszkać na takim osiedlu, w Trójmieście „za” takim pomysłem jest aż jedna trzecia wszystkich mieszkańców. Mieszkanie w „zamkniętych” dystryktach jest jednak domeną krajów trzeciego świata. Najwięcej takich osiedli znajdziemy w RPA, co jest niewątpliwym spadkiem po zbrodniczym apartheidzie. Biorąc pod uwagę takie historyczne czynniki, warto zadać sobie pytanie: jak mieszkanie na takim osiedlu oddziałuje na psychikę człowieka?

Zmniejszenie poczucia wspólnoty

Upadek społeczeństwa zaczyna się od podziałów w jego wnętrzu. Strzeżone osiedla właśnie do tego doprowadzają. Zamiast jednej silnej wspólnoty, tworzy się kilkanaście czy kilkadziesiąt „klanów” – każdy dla każdego, bez żadnych wspólnych inicjatyw. Do tego pozostają tak zwani ludzie „z zewnątrz” – którzy nie są członkami w żadnej utworzonej oddzielnej wspólnocie. W dalszej perspektywie dopatrywać się można nawet upadku poczucia obywatelstwa czy troski o Ojczyznę – skoro wszystko tyczy się małego kręgu zamkniętego wokół paru bloków, a inni Polacy „zza płotu” są tymi złymi. Bo tak też mieszkańcy osiedli zamkniętych, najczęściej komentują swoje postawy względem tego problemu. „Ci” z zewnątrz wyrządzają im krzywdy, niszczą klatki, dewastują mienie – zdarzają się nawet kradzieże. Po zbudowaniu płotu wszystko mija, bolączki małej wspólnoty odchodzą w niepamięć.

Miasta i Państwa – podstawy wspólnoty

Doktor habilitowany Jan Skuratowicz z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Adama Mickiewicza, tłumaczył, że budując strzeżone i zamykane osiedla, burzymy dotychczasowy układ miasta. Dawniej to miasto tworzyło jedną wspólnotę. Mieszkańcy mieli dokładnie te same prawa i posługiwali się tymi samymi przywilejami. Był to twór otwarty, ludzie z zewnątrz to byli ludzie spoza naszego miasta. Obecnie, tworząc specjalne „enklawy” wewnątrz miast, burzymy dawną wspólnotę. Zamknięte osiedla wywołują też większy lęk u osób, którym miały pomóc poczuć się bezpiecznie. Według psychologów zjawisko takie nazywa się „kołem strachu” – im bardziej ktoś lęka się, tego co na zewnątrz, tym bardziej próbuje od tego uciekać. Profesor Maria Lewicka w swoich badaniach wykazała ponadto, że na zamkniętych osiedlach brak jest podstawowych według niej więzi społecznych.
Autor:
redaktor zaradnakobieta.pl
Wydawcą zaradnakobieta.pl jest Digital Avenue sp. z o.o.
Obserwuj nas na
Udostępnij artykuł